https://www.youtube.com/watch?v=j4EiXelSTkI
Latarnia Dzień dobry, nazywam się Wesoły Ryjek. Dziś rano tata powiedział: – Ryjku, wybierzemy się na latarnię morską. A przynajmniej tak to zrozumiałem. – Nie wiedziałem, tato, że są specjalne morskie latarki – powiedziałem. – A po co? A są jakieś specjalne górskie? Albo jeziorskie… jeziorne… jeziorowe? W czym się różnią? Czy mają… Miałem bardzo wiele pytań, ale tata zamachnął rękami tak jak wtedy, kiedy obok nas latała osa. – Ryjku, to nie latarka, tylko latarnia – powiedział. – Latarnia morska jest duża i trzeba się na nią wdrapać. Zresztą sam zobaczysz. No więc zapytałem jeszcze tylko, czy możemy zabrać ze sobą mojego żółwia przytulankę, żeby on też zobaczył tę duża latarnię, na którą trzeba się wdrapać. Tata się zgodził i więcej już o nic nie pytałem, choć byłem bardzo ciekaw. Do latarni trzeba było dojechać, a potem dojść przez las, a potem trochę się wdrapywać pod górkę.– Tato, daleko jeszcze? – zapytałem. – Bo mój żółw już by chciał dojść. – Powiedz żółwiowi, że już całkiem blisko – powiedział tata, a ja się zdziwiłem, bo oprócz drzew nie widziałem przed sobą nic dużego, na co można by się wdrapać. Wtedy przed nami nagle się coś pojawiło. Jakby dom z cegły, tylko okrągły.– Spójrz w górę – powiedział tata. Spojrzałem. Latarnia była rzeczywiście wielka. Wyglądała trochę jak ogromny komin, a trochę jak wieża na zamku, który kiedyś zwiedzaliśmy. – A gdzie ta latarnia ma żarówkę? – zapytałem. I wtedy właśnie się okazało, że do żarówki trzeba się wdrapać na górę. Szliśmy i szliśmy po schodach, które ciągle się kręciły i nie mogły przestać, aż mnie też się zaczęło kręcić w głowie. Na szczęście tata wziął mnie wtedy na ręce i wszystko się odkręciło, tak jak trzeba. Tak to już jest z moim tatą. A na górze sam nie wiem, co było ciekawsze – wielka żarówka (co prawda zgaszona, bo był dzień), czy widok z malutkich okienek. – Widzisz morze, Ryjku? – pytał tata. – A drzewa? Jest ich też całe morze. A tam gdzieś, w tamtą stronę, jest nasz dom. – Dom! – zawołałem. – Ojej, domu nie widzę. Dziś dowiedziałem się, po co budowano latarnie morskie. Po to, żeby każdy – nawet z daleka i nawet w najgorszą burzę – mógł trafić do domu. I wiecie, co? To działa. Nie wiem dokładnie jak, ale w każdym razie my też trafiliśmy do naszego domu! Źródło: Wojciech Widłak, „Latarnia” [w:] „Wesoły Ryjek i lato”, Media Rodzina, Poznań 2017 Pyt.: Gdzie Wesoły Ryjek wypoczywał z tatą? Dokąd tata zabrał Wesołego Ryjka? Do czego służą latarnie morskie? Co się znajduje na samym szczycie latarni? Czy ktoś kiedyś wdrapał się na sam szczyt latarni? Co było widać przez małe okienka?
Latarnie morskie to znaki nawigacyjne, wskazujące drogę. Wyglądają jak wysokie wieże z małymi okienkami. Budowane są na brzegach mórz i bardzo dużych jezior. Wysyłają sygnały świetlne, a w czasie gęstej mgły, gdy światło jest mało widoczne – również sygnały dźwiękowe. Obecnie większość latarni jest zautomatyzowana, ale dawniej mieszkali w nich latarnicy, którzy o zmroku zapalali lampy latarni. W odległych czasach, kiedy nie było jeszcze latarni, na skalnych brzegach mórz rozpalano wielkie ogniska. Najwyższa polska latarnia znajduje się w Świnoujściu. Jest zbudowana z cegły. Na jej szczyt prowadzi aż 308 schodków.
Zachęcam do obejrzenia filmów edukacyjnych: zasady bezpieczeństwa, przypomnienie zasad udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. https://www.youtube.com/watch?v=Ui-ndYWcThA https://www.youtube.com/watch?v=wS4SRvkvLio https://www.youtube.com/watch?v=kzMubL2dHAk Zachęcam do wypowiedzi dzieci na temat: czego się dziś dowiedziały? co je zaciekawiło? jakie zasady bezpieczeństwa zapamiętały? powtórzcie ważne numery alarmowe, zapiszcie je wspólnie i powieście w widocznym miejscu. Do jutra Kochani. Pamiętajcie o zabawie na świeżym powietrzu.
|
Archiwum-2020-Grupa 09 | Archiwum-2020-Grupa 10